wtorek, 15 grudnia 2015

Rozdział 5 - Popioły

Nowy rozdział troszkę przygnębiający, ale liczę, że się podoba. Czekamy na komcie i pozdrawiamy (Ayako źle się czuje, więc życzcie jej zdrowia!) Pozdrawiamy i kochamy <3

Walczymy by zwyciężyć.

Sumer love bich.


Perspektywa Merry:

Dzikie szarpnięcie klamką obudziło Merry z głębokiego snu. Za dnia różowy pokój skąpany był w mroku nocy, jedynie akwarium podświetlane przez małą lampkę pozwalało na zorientowanie się gdzie co jest. Dziewczyna niepewnie wyszła spod ciepłej kołdry stawiając kroki coraz bliżej drzwi. Klamka zdawała się poruszać w rytm jej kroków, jednakże cokolwiek było po drugiej stronie, nie mogło wejść, drzwi były zamknięte od środka. Sue pochwyciła kij bejsbolowy pozostawiony przez brata, który wyjechał na studia i gotowa do ataku, przekręciła kluczyk w drzwiach. Mechaniczny szczęk zawisł głucho w powietrzu. Merry nie wiedziała co mogło stać po drugiej stronie, bała się, jednak pomimo strachu odważyła się otworzyć.
 Nagle powietrze zgęstniało, klamka znów się ruszyła, a dziewczyna odskoczyła w tył. Do pokoju wpadł Alex szybko zamykając drzwi za sobą. Kiedy tylko odwrócił się w jej kierunku ona przydzwoniła mu kijem. Siła uderzenia była na tyle duża, że złamała mu nos. Krew trysnęła ochlapując chłopaka i drzwi, przed którymi stał.
— Kim ty kurwa jesteś? — spytała dziewczyna wznosząc kij w celu pokazania napastnikowi o wojowniczym nastawieniu.
— Hej, tylko spokojnie — powiedział kładąc rękę na kiju, po czym delikatnie zaczął przesuwać go w dół. — Szukałem cię wszędzie, ale ty odnalazłaś się tutaj. Gdzie się podziewałaś?
— Najpierw powiedz mi kim właściwie jesteś i skąd niby mnie znasz? — dodała cicho.
— Jak to skąd cię znam? Przecież podobno bardzo się kochamy.
— Przepraszam dziubasku, ale zapamiętałabym imię ukochanego. Włamałeś się bezpodstawnie do mojego domu, dzwonie na policję!
— Gdzie zadzwonisz? — zapytał ironicznie uśmiechając się przy tym szeroko. — Nie ma policji, czy choćby nawet pogotowia. Nasz świat upadł, a ty chyba postradałaś rozum...
— Jak to upadł, przecież jeszcze wczoraj wraz z Merrowem byliśmy w naszej ulubionej restauracji? Nie jestem skora do żartów, wynoś się to nie wezwę policji.
— Kochana, wyjrzyj przez okno, a sama się przekonasz, że mam rację. Nie chcę się z tobą kłócić. Przyszedłem tutaj, aby cię uratować — dodał, a dziewczyna wciąż trzymając kij w dłoni, podeszła do okna i zamarła.
 Jej oczom ukazał się obraz, którego najpewniej nie zapomni do końca życia. Ogromne wieżowce, na który miała całkiem niezły widok, zapadły się jakoby pod ziemię, a pomniejsze budowle były jedynie nic nieznaczącą kupką popiołów. Gdzieniegdzie można było dostrzec dym unoszący się znad zniszczonych budowli. Kij wypadł z dłoni Merry, a ona sama nie mogła uwierzyć w to co widzi. Jej ukochana Warszawa, ta sama która przetrwała wojny i klęski żywiołowe, stała teraz jako jeden wielki grobowiec. Z każdą mijającą chwilą rodził się pytania, na które dziewczyna nie mogła odpowiedzieć sobie sama. Odwróciła się w stronę Alexa i zapytała cicho, nie dając po sobie poznać jak bardzo ja to zabolało:
— Jak to się stało? Chcę wiedzieć wszystko — szepnęła.
 I opowiedział jej własną historie. Sekunda po sekundzie dziewczyna poznawała siebie coraz bardziej, a w jej sercu narastał żal spowodowany utratą wszystkiego co kochała. Z tego co zdążył wytłumaczyć jej chłopak zrozumiała, iż ten świat został zniszczony poprzez istoty z innego wymiaru, którego Merry jest królową. Spór głównie dotyczył zniknięcia królowej jaką była Sue, każda ze stron oskarżała o to drugą, aż wreszcie rozpadała się czasoprzestrzenna wojna. Jej skutki można było dojrzeć na każdym kroku.
 Merry zacisnęła pięść, wiedziała, że tylko ona może uratować wszystkie wymiary przed samozagładą. Rozwiązanie wciąż było bardzo blisko, tkwiło głęboko w niej; w jej pamięci. Usiadła na łóżku, które zdążyło już wystygnąć od czasu kiedy wstała, spojrzała na Alexa i zapytała pewnie:
— Jest jakaś możliwość, by przywrócić mi utracone wspomnienia? — zapytała patrząc głęboko w błękitne oczy chłopaka.
— Znam jedną osobę, która będzie zdolna nam pomóc, ale będziemy musieli uważać. Weź to. — Podał dziewczynie broń do rąk i powiedział odwracając wzrok na zniszczone miasto za oknem. — Może ci się przydać. Teraz na Ziemi nie jest już tak bezpiecznie. Ruszajmy — dodał przepuszczając dziewczynę przez drzwi.
 Merry przycisnęła karabin do piersi licząc, że nigdy nie będzie musiała go użyć i opuściła swój dom. Nie wiedziała co z nimi będzie, czy w ogóle uda im się przetrwać, ale gdzieś w głębi czuła, że tylko jemu może zaufać. Tylko Alexsowi.



Perspektywa Ayako:

            Obserwowałam w skupieniu wiatr, który przechadzał się po łące. Każdy jego krok wprawiał kwiaty w lekkie kołysanie. Przepiękne dzwoneczki dźwięczały przy tym cicho, zupełnie jak by nuciły jakąś odwieczną pieść. Hymn dla matki natury, która stworzyła coś tak pięknego jak te rośliny.Zastanowiłam jak to możliwe, że na tym świecie może istnieć tak wiele cierpienia, brzydoty i rozpadu. Tuż obok piękna, radości i cudu jakim są narodziny. Wtedy Uindo podszedł do mnie i pomógł mi wstać. Nie wiedziałam gdzie mnie zaprowadzi, ale ufałam mu. Ufałam chociaż sama nie jestem pewna, dlaczego. Przeszliśmy kilka kroków i stanęliśmy tuż obok wielkiej wiśni.
-Uindo, co to za drzewo?- zapytałam przyglądając się wiatrowi. Mój stróż spojrzał na mnie i wyszeptał- Sakura no Jigoku. Przejście do piekła.- Moje serce zabiło mocniej, a w gardle poczułam gulę, która sprawiała, że nie mogłam miarowo oddychać. Dawne lęki powracały i sprawiały, że stałam się słaba. Wiatr chwycił mnie za ramiona i spojrzał mi czule w oczy.- Nie bój się, wiem, że to co znajduje się po drugiej stronie jest straszne. Ale razem ich pokonamy. Już raz to zrobiliśmy pamiętasz? Zaczęłam się trząść, mimo uspokajających słów... bałam się. Bałam się tak bardzo, że nie mogłam zebrać myśli. Moja dusza krzyczała- Uciekaj. A mimo tego nie mogłam zrobić kroku. Nie mogłam uciec, mimo że tak podpowiadał mi zdrowy rozsądek.
- Uspokój się- pogładził mnie go głowie.- Pamiętasz ten sen, a właściwie to, co zdarzyło się
dziesięć lat temu, prawda?- spojrzałam na  Uindo i kiwnęłam głową. Bałam się odezwać, bo wiedziałam, że mój głos będzie drżał z przerażania.
-To byli cieniobójcy. Polowali na ciebie od dawna, chcieli wyrwać z ciebie pradawną cząstkę.
Pradwa... ną cząstkę- zająknęłam się trochę.-Posłuchaj, nasz świat stanął na krawędzi zagłady. Ród cienia zaburzył cały ład, który wypracowaliśmy dawno temu. Bez problemu zerwali wszelkie przymierza i rozpoczęli  rozlew krwi. Sami nie mogli tego dokonać. Pomagały im cienie.
-Ale przecież ród cienia z został spacyfikowany, ich sługi chyba też, prawda?- spytałam z nutą obawy w głosie.
- Owszem, ale cieniści pozostawili po sobie mściciela. Dorastał w ukryciu, karmiony chęcią zemsty. Jak się domyślasz, kiedy dorósł zapragnął pomścić swoich przodków i
zgromadzić wszystkie ostrza, żeby...
- Żeby przywołać ostrze wszechmocy!- weszłam mu w słowo  Uindo skinął głową.
- Dokładnie tak. Teraz w naszym wymiarze panuje istny horror, działania cieni naruszyły wszystkie wymiary. Nikt już nie  ma władzy nad dziurami czasoprzestrzennymi, pojawiają się i wciągają przypadkowych ludzi. -Wszystko chwieje się w fasadach. Jeszcze chwila, a wszystko runie. Tylko jedna osoba może nam pomóc. Ocalić ten wymiar i nasz świat.- kontynuował pełnym przejęcia głosem.
-To co mogę zrobić? Kim jest ta osoba? - spytałam, chociaż nie byłam pewna czy chcę znać odpowiedź na to pytanie.- Merry. Twoja przyjaciółka. Jest królową tego tego wymiaru. Przez działanie cieni została wciągnięta do innego świata. A jej poddani zaczęli jej szukać. Bez skutku, wtedy zaczęli oskarżać wszystkich o zniknięcie królowej. Rozpętała się wojna która trawi serca mieszkańców tego wymiaru. Oni zrobią wszystko, aby odnaleźć królową.
-Uindo, czy wiesz jak to wszystko zatrzymać? Jak powstrzymać wojnę i rozpadanie się
tego świata?
-Wiem- mówiąc to spojrzał na ogromne drzewo wiśni.- Ayako, to drzewo jest portalem do świata cieni. Musisz je pokonać, żeby ustabilizować ten świat, rozumiesz?
 Bałam się. Czy tak zachowuje się bohaterka? Czy w ogóle nią jestem? A może Ayako Sakurana jest jedynie marną namiastką tego kim kiedyś była. A może nigdy nie byłam kimś wartościowym. Zawsze się bałam. Zawsze zamykałam oczy, kiedy gasło światło. Błagałam w duchu, żeby ktoś odgonił mrok i przepędził złe myśli. I wtedy w moim sercu pojawiała się malutka iskierka nadziej.To dzięki niej w mej duszy kiełkowała wola walki, to za jej sprawą byłam taka uparta. Pamiętam jak dziadek zawsze mi powtarzał, że muszę być silna i dzielna, bo jestem nadzieją rodu wiatru. Miał nadzieję, że podołam oczekiwaniom i przyniosę chlubę naszemu klanowi. A ja zamykałam oczy i chciałam uciec. Chciałam być wolna jak wiatr.
Obawiałam się, że moja iskierka może nie zapłonąć, a wtedy przegram. Ale mimo tego wciąż stawałam do walki. Nie chciałam zawieść dziadka. Byłam głupia czy naiwna? A może obie te rzeczy na raz? Jednak wiedziałam, że jeśli w trakcie walki moja iskra zapłonie, to będę walczyć aż do końca. Moje ruchy momentalnie stawały się szybkie i płynne niczym muśnięcia wiatru. Mimo tego zawsze przed walką towarzyszyły mi wątpliwość. Co jeśli przegram? Co jeśli jestem za słaba? Tak, byłam słaba. I nadal taka pozostanę. Mimo wielu walk, które stoczyłam. Mimo ran, które mi zadano. Mimo blizn, które przypominały o tym, że zawsze szłam na przód, byłam słaba. Bohater nie powinien się bać. Nie powinien chcieć uciekać. A ja? Ja bałam się przed każdą walką. Byłam słabeuszem. Uindo spojrzał na mnie, uśmiechnął się i rzekł jakoby czytał w moich myślach:
 - Nie jesteś słaba. Jesteś silniejsza niż ci się wydaje.- Chciałam zaprotestować, ale dotknął palcem mych ust w geście wyciszenia.- Myślisz, że sztuką jest nie upadać? Nie. Najważniejsze, że wciąż walczysz. Mimo lęków, i traum. Ty nadal idziesz do przodu. Silniejsza, i mądrzejsza o nowe doświadczenia. Wyciągasz wnioski z porażek i robisz wszystko, aby nie popełniać wciąż tych samych błędów. Prawda Ayako?- Uwierzyłam mu. Może nie byłam najdzielniejszą osobą na świecie, ale nigdy się nie poddawałam.
-Tak- odpowiedziałam pewnie. - Ale nadal nie rozumiem, dlaczego cienie tak mnie nienawidzą.
-Ayako, wiatr bez trudu umie rozdmuchać ogień może też go zgasić jeśli tylko zechce. Ty nie chciałaś pomóc ogniowi zjednoczyć się z cieniem. Dlatego chcieli się ciebie pozbyć
-Nie bardzo rozumiem- przyznałam lekko zażenowana swoją głupotą.
Żeby cień mógł istnieć potrzeba światła(ognia), a wiatr umie ten ogień zgasić.
Rozumiem!- krzyknęłam chyba zbyt głośno, bo Uindo zakrył sobie uszy. - Przepraszam- powiedziałam ściszając głos do szeptu.
-Czyli światło(ogień) pomaga cieniom?
-Dokładnie.
- Uindo, moment. Przecież światło jest jasne, niesie ciepło i nadzieję, więc jakim cudem coś tak pozytywnego mogło się zjednoczyć z plugawymi cieniami?
-Dualizm. Ogień ma swoją mroczną stronę, zresztą jak każdy z żywiołów. Dobrze kiedy ciemna i jasna strona są zbilansowane. Jednak od czasu do czasu jedna ze stron przejmuje władzę. Chodziłam w te i wewte starając się to wszystko zrozumieć. Dobro i zło. Ciepło i mróz. Cień i światło. A co jeśli nie ma rzeczy co cna złych i krystalicznie dobrych? Widocznie wszystko jest względne. I w każdym z nas dżemie zarówno dobro jak i zło.I tylko od nas zależy, któremu z nich pozwolimy przejąć kontrole. Przystanęłam. Uniosłam głowę do góry i zamknęłam oczy.Chciałam zaznać chwili oczyszczenia zanim rozpęta się burza. Kiedy otwierałam oczy wiedziałam, że nadszedł czas zmian, czas w którym pokażę z jakiej gliny jestem zrobiona.





19 komentarzy :

  1. Mistrzostwo. Czy jesteście trollami czy nie, naprawdę mnie się podobało. Pozostaje napisać tylko jedno wielkie OMG xD

    Wat

    OdpowiedzUsuń
  2. Nadal jestem w szoku. I to takim, że aż nie wiem
    jakich słów mam użyć. A walić to!
    Kadżko i Ayako, kocham was<3333

    Detektyw Kamila

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Omg, my was też <33333

      #Miłosiętutajnaglezrobiło

      Usuń
  3. No, i to mi się podoba. Szkoda, że brakuje akapitów, ale fajnie, że tekst jest wyjustowany ;)
    Rozdział mi się podobał. Ciekawa ta historia z rodem cienia... ;) Oby tak dalej dziewczyny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. A mi trochę szkoda, że się poprawiły. Miałam beke życia, teraz konkurencję. xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział ;) taki tajemniczy i zamyślający. Jestem ciekawa co dalej! Ayako zdrówka życzę, nie rozchoruj się całkowicie!

    Sianomyśliciel

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo bardzo baaaardzo się cieszymy, że Ci się rozdział spodobał<333
      Ojej,dziękuję Już mi trochu lepiej. Polopiryna
      i do przodu!

      Usuń
  6. O królik... O królik... To jest, to jest dobre... I wcale nie mówię o swojej kanapce z nutellą. Przynajmniej mi się tak wydaje

    OdpowiedzUsuń
  7. Kolejny super rozdzial <3 oby tak dalej xx

    OdpowiedzUsuń
  8. Nadal nie rozumiem jak to możliwe, że z tak chujowego opka... nagle stworzyliscie coś tak dobrego. No niepojęte.

    OdpowiedzUsuń

Szablon wykonała Sasame Ka dla Zaczarowane Szablony